piątek, 8 listopada 2013

Podsumowanie 6. edycji kursu malarstwa i rysunku w ramach Królewskiej Akademii Sztuki


W Królewskiej Akademii Sztuki, działającej w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, zakończył się kurs rysunku i malarstwa - jesienna edycja 2013 r.


Przez 10 następujących po sobie niedziel do Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie na kurs malarstwa i rysunku przyjeżdżały osoby obdarzone niezwykłą pasją. W różnym wieku i na różnych poziomach zaawansowania w sztukach plastycznych, z ogromną ambicją i wrażliwością brały udział w zajęciach, podczas których zapoznawali się z następującymi technikami: sangwiną, pastelem suchym i mokrym oraz akwarelą i technikami mieszanymi.

Trzygodzinne kursy pokazały jak wiele zależy od zaangażowania i indywidualnego podejścia do każdego uczestnika. Artysta malarz Andrzej S.Grabowski, prowadzący kurs, oraz Anna Pszonka, studentka warszawskiej ASP, postanowili poprzez różne zadania budować umiejętności uczestników kursu. Efekt przeszedł ich oczekiwania i większość osób wspięła się na wyższy poziom świadomości malarskiej. Owszem, są różnice w zaawansowaniu malarsko-rysunkowym pomiędzy uczestnikami, ale niektórzy z nich byli naprawdę początkującymi.

Na szczególnie wyróżnienie zasługują: Ewa Rzodkiewicz, Małgosia Jaworska, Lidia Sitek, Dagmara Puszczyk, Małgorzata Wesołowska, Kinga Pomorska, Anna Tokarzewska i Artur Furmanek.

Poniżej zaprezentowane zostały wybrane prace, które powstały podczas kursu. Zdjęcia prac wykonali: Anna Pszonka i Artur Furmanek.

Andrzej S. Grabowski, prowadzący zajęcia, serdecznie gratuluje wszystkim, którzy otrzymali dyplomy ukończenia kursu II stopnia.

Do zobaczenia na edycji wiosennej 2014.



















poniedziałek, 22 lipca 2013

Na ratunek "Rudemu" - akcja artystyczna w Wilanowie

Autorzy obrazu "Malarze dla Rudego" - od lewej:
Przemek, Alicja, Maciej, Jerzy, Andrzej, Ania,
Agata, Janusz i Grzegorz
(fot. Barbara A. Maciążek)
   Obserwowanie malarza przy pracy to wyjątkowa przygoda. Bycie świadkiem tworzenia obrazu przez kilku artystów jednocześnie to niezapomniane przeżycie. Kiedy jeszcze wiadomo, że obraz, który malują stanie się przedmiotem aukcji, a dochód uzyskany ze sprzedaży tego oryginalnego dzieła zostanie przeznaczony na restaurację XVI-wiecznego obrazu przestawiającego Jana Konrada III Rudego Mazowieckiego (szczegóły aukcji na stronie Muzeum Pałacu w Wilanowie), to tym bardziej ma się poczucie niezwykłości chwili. 
   W Gaju Akademosa, w parku Muzeum Pałacu w Wilanowie, spędziłam w sobotę, 20 lipca, kilka godzin na obserwowaniu malarzy i widzów, na przysłuchiwaniu się komentarzom publiczności, na rozmowie z twórcami, na delektowaniu się dźwiękiem, bo towarzyszyła nam muzyka w wykonaniu Mariusza Żółkiewki oraz słowem, czyli poezją Juliusza Erazma Bolka. 
    Dla niektórych artystów malowanie z widownią za plecami, śledzącą każdy ruch, to trudne doświadczenie. Warunki zupełnie inne niż zacisze pracowni wymagają innego rodzaju skupienia. Dodatkowo, dzielenie płótna z innymi osobami mogłoby wydawać się dość kłopotliwe. Jednak artyści sprawnie podzielili się, wcale nie po równo, z jednej strony dużą przestrzenią, bo obraz ma powierzchnię 4 m2, a z drugiej strony wcale nie taką ogromną, skoro malowało 9 osób, czyli Agata Czeremuszkin-Chrut, Alicja Pismenko, Anna Pszonka, Andrzej S. Grabowski, Grzegorz Śmigielski, prof. Jerzy Nowosielski, Maciej Sęczawa, Janusz Wojnarowski, Przemysław Krall. 
   Obraz, który powstał, w moim odbiorze, to przede wszystkim wyraz pozytywnej energii, współpracy, przenikania się różnych światów. 
   Począwszy od lewej strony, wykreowana przez Macieja Sęczawę parkowa alejka świeci żółcieniem wilanowskim. Zjawiskowymi zieleniami, niebieściami i karminem zachęca do spaceru. Maciej odchodził od płótna, przystawał na chwilę, skupiony obserwował park, podchodził i dalej malował. Ostatni odszedł od obrazu.
Na pierwszym planie Maciej, za nim Przemek
i Grzegorz
(fot. Alicja Pismenko)
    Tuż obok radosnej alejki parkowej, w przestrzeni, pojawia się głowa-rzeźba autorstwa Przemka Kralla, patrząca ku przyszłości. 
    Tajemniczy zielony labirynt Alicji Pismenko (czyżby nieprzypadkowa zbieżność imienia autorki i tematu jej części dzieła z klimatem książki Lewisa Carrolla?), stanowi niejako podstawę portretu pary królewskiej. 
    Grzegorz Śmigielski spróbował ożywić Jana III i Marysieńkę, pokazując ich bliską relację, tak bliską, że odgrodził ich ramą od świata
    Zieleń labiryntu Alicji przechodzi w części Agaty Czeremuszkin-Chrut we fiolety. Impresja wilanowska Agaty tak zaintrygowała dzieci, obserwujące pracę malarzy, że na wyścigi podawały swoje pomysły na interpretację. W rozmowie młodych krytyków pojawił się kruk, który szykuje się do odlotu, waza, z której wylewa się lawa, dzban. To tylko kilka idei, które udało mi się zapamiętać. 
    Gdzieś pomiedzy parą królewską a krukiem, nad labiryntem, a pod kłębistym niebem, Jerzy Nowosielski usadowił pejzaż, który kojarzy mi się z podróżami króla Jana III. Jerzy siedział przez dłuższy czas, przyglądał się temu, co powstaje na płótnie, nagle wstał, wziął paletę, pędzle, farby i przystąpił do pracy, a po chwili pejzaż był gotowy.
    Ptak autorstwa Agaty przygląda się rzeźbom, które Ania Pszonka zawiesiła pomiędzy niebem swoim, a niebem i pałacem Janusza Wojnarowskiego. 
   Andrzej S. Grabowski postawił kropkę na końcu tego malarskiego zdania - kropkę w wielu kształtach, wcale nie okrągłych, i w wielu elektryzujących pozytywnych kolorach. Urzekła mnie mieszanka żółci i zieleni.
"Malarze dla Rudego"
(fot. Przemek Krall)
   Oczywiście, jak każdy obraz, tak i ten można czytać na wiele sposobów. Zachęcam do własnej interpretacji, poszukiwań, odkrywania niezliczonych elementów, szczegółów i treści w wilanowskiej impresji dla Rudego.  
  To zbiorowe dzieło będzie można ogladać w Wilanowie do 10 sierpnia br. Do tego dnia jest także czas na wylicytowanie go, a tym samym przekazanie środków finansowych, które pomogą przywrócić blask portetowi Jana Konrada III Rudego Mazowieckiego. Cena wywoławcza jest bardzo niska, to zaledwie 2 tys. złotych. Regulamin aukcji znajduje się na stronie Muzeum Pałacu w Wilanowie: Malarze dla Rudego
   Jestem ciekawa, jakie będzie zainteresowanie aukcją. Tak powszechne jest zbieranie pieniędzy na dzieci, zwierzęta, chorych. Czy sztuka okaże się ważna? Czy myślimy o dziedzictwie kulturowym, o tym, by zostawić kolejnym pokoleniom ślad naszej bytności na ziemi, ślad piękny, zaklęty w obrazie, w dziele sztuki?
Pierwsze ślady na płótnie
(fot. Przemek Krall)
   Ta niezwykła akcja, zorganizowana przez Muzeum Pałac w Wilanowie oraz Fundację andART, nie mogłaby odbyć się w tym kształcie, gdyby nie zaangażowanie głównego sponsora - firmy Savel, dystrybutora materiałów malarskich Winsor&Newton, jak również firmy Per Aarsleff Polska i Winiarni Lippóczy Pince Sztyler & Hegedus, która przekazała znakomity rekonstruowany tokaj każdemu z twórców. 
Gospodarz pikniku, Muzeum Pałac w Wilanowie, wraz ze sponsorami ufundował upominki dla malarzy, którzy społecznie wzięli udział w akcji. 
   Spędziłam piękne chwile w otoczeniu kreatywnych, pozytywnie zakręconych, interesujących osób, chłonąc piękno wilanowskiego parku, pałacu, muzyki i nowego dzieła sztuki.

czwartek, 18 lipca 2013

6. edycja kursów malarstwa i rysunku Królewskiej Akademii Sztuki

   Zapraszam na 6. edycję kursów malarstwa i rysunku (od akwareli do pasteli) w Królewskiej Akademii Sztuki Muzeum Pałacu Wilanowie.

   W imieniu Muzeum Pałacu w Wilanowie zapraszam na spotkanie organizacyjne 6. edycji otwartych, odpłatnych kursów malarstwa i rysunku, w
ramach Królewskiej Akademii Sztuki, które odbędzie się w sobotę 27 lipca 2013 r. o godz. 11:00 w Królewskiej Cukierni Wilanowskiej (przy dziedzińcu głównym Pałacu).
   Do udziału w kursie malarstwa i rysunku zapraszamy wszystkich, którzy chcą nauczyć się rysować i malować w różnych technikach. Tym razem nacisk położony zostanie na akwarele i pastele. Do każdego uczestnika kursu podchodzimy indywidualnie, dbając o rozwój osobowości artystycznej i gwarantując postępy w pogłębianiu wiedzy oraz umiejętności. W ramach kursu omawiamy wiele zagadnień, takich jak np. perspektywa, przestrzeń, światłocień, studium postaci, architektury, natury czy też pobudzanie wyobraźni. Uczestnicy kursu dostają dodatkowo prace domowe z zakresu rysunku, które następnie są indywidualnie omawiane. Aby uczestnik kursu miał pełną możliwość korzystania z korekt instruktora, zapewniamy małe grupy do 10 osób.
   Muzeum udostępnia sztalugi plenerowe do rysowania lub malowania. Uczestnicy korzystają z własnych materiałów rysunkowych czy malarskich po wcześniejszym uzgodnieniu z prowadzącymi kurs.

Kurator i prowadzący: Andrzej S. Grabowski – artysta malarz
Asystent: Anna Pszonka – studentka ASP w Warszawie

Kto: Kursy są otwarte są dla wszystkich, którzy mają skończone 18 lat.
Kiedy: Kursy będą się odbywały przez 10 weekendów, począwszy od 27 lipca 2013 r.
- soboty, godz. 11–14 – kurs dla początkujących,
- niedziele, godz. 11–14 – kurs dla średniozaawansowanych.
Gdzie: Kursy będą odbywały się na terenie Muzeum Pałacu w Wilanowie (Pawilon Rzeźby oraz, o ile dopisze aura, ogrody pałacowe).
Grupy: do 10 osób.
Koszt: cały kurs – 400 zł, sesja indywidualna 1 godz. – 60 zł.

   Aby dokonać zapisu na kurs, należy wysłać mejla z imieniem i nazwiskiem kursanta oraz numerem telefonu kontaktowego, umieszczając w tytule: „Kurs malarstwa i rysunku”, na adres: agrabowski@muzeum-wilanow.pl.
   Opłatę za cały kurs należy wpłacać przelewem na konto Muzeum Pałacu w Wilanowie nr: 93 1130 1017 0020 1226 4720 0001, z dopiskiem „Kurs malarstwa i rysunku” oraz z imieniem i nazwiskiem kursanta.

Informacje o poprzednich edycjach kursu:
http://fundacjaandartprojekty.blogspot.com/p/kr.html oraz na stronie Królewskiej Akademii Sztuki na Facebooku.

Kontakt:
Andrzej S. Grabowski - kurator kursu, artysta malarz
Królewska Akademia Sztuki
Dział Edukacji Muzealnej Muzeum Pałac w Wilanowie
grabowski21@gmail.com lub agrabowski@muzeum-wilanow.pl
tel. 531 544 899



niedziela, 14 lipca 2013

Artystyczna akcja społeczna "Malarze dla Rudego"

  20 lipca br. w Muzeum Pałacu w Wilanowie odbędzie się niecodzienna artystyczna akcja społeczna "Malarze dla Rudego". Grupa znanych malarzy podjęła wyzwanie - stworzą kolaż malarski inspirowany historią pałacu w Wilanowie. Niebanalne będą zarówno okoliczności oraz cel powstawania dzieła, jak i jego forma oraz wymiary – cztery metry kwadratowe! 
Jan Konrad III
Rudy Mazowiecki
   Do 10 sierpnia kolaż będzie wystawiony na widok publiczny przy wejściu do wilanowskich ogrodów, a równocześnie prowadzona będzie aukcja na wortalu muzeum. 
   Dochód ze sprzedaży wyjątkowego dzieła zbiorowego będzie przeznaczony na restaurację portretu Jana Konrada III Rudego Mazowieckiego (twórca nieznany, 1 połowa XVI w.).
   Artyści malujący dla Rudego to: Agata Czeremuszkin-Chrut, Alicja Pismenko, Anna Pszonka, Andrzej S. Grabowski, 
Franciszek Maśluszczak, Grzegorz Śmigielski, prof. Jerzy Nowosielski, Maciej Sęczawa, Janusz Wojnarowski, Przemysław Krall. 
   Zachęcać do twórczej pracy będą: poeta Juliusz Erazm Bolek i muzyk Mariusz Żółkiewka.
   Przyjdź dopingować artystów w sobotę 20 lipca 2013 r. w godz. 11.00–15.00 do Gaju Akademosa, na terenie Parku Muzeum Pałacu w Wilanowie.
   Więcej informacji na stronie: Malarze dla Rudego, a na blogu z pewnością napiszę o swoich wrażeniach z akcji.
   Organizatorzy: Muzeum Pałac w Wilanowie, Fundacja andART
   Partnerzy: Savel (Winsor & Newton), Per Aarsleff



niedziela, 19 maja 2013

5. edycja kursów malarstwa i rysunku Królewskiej Akademii Sztuki

Widok na Pawilon Rzeźb, w którym odbywają
się kursy. (fot. Anna Pszonka)

   Królewska Akademia Sztuki, działająca od dwóch lat w Muzeum Pałacu w Wilanowie, zakończyła 5. edycję kursów malarstwa i rysunku.  

   Zajęcia odbywały się od marca do maja br., przez 10 następujących po sobie niedziel. Uczestnicy podejmowali trudne problemy związane z rysunkiem studyjnym oraz tworzyli w różnych technikach malarskich. Głównym zagadnieniem była nauka konstrukcji i proporcji w rysunku oraz kompozycji i uruchamiania wyobraźni malarskiej wraz z zapoznawaniem się z materią malarską wykonywanych prac. 
   Uczestnicy kursu korzystali z materiałów malarskich firmy Windsor&Newton (http://www.maluje.pl/).   Andrzej S. Grabowski, artysta malarz, kurator Królewskiej Akademii Sztuki, tak oto podsumował 5. edycję: "Malarstwo jest bardzo złożoną dyscypliną sztuki i wymaga od malarza, wiedzy, koncentracji, umiejętności podejmowania decyzji oraz szeroko pojętej wyobraźni. Muszę podkreślić, że poziom artystyczny i poważne podejście do tematu malarstwa było dla większości kursantów standardem. 
   Niemniej jednak, chciałbym wyróżnić utalentowane osoby, takie jak: Lidia Sitek, Anna Jekiełek, Kinga Pomorska, Katarzyna Nowakowska, Dagmara Puszczyk, Grażyna Jeżak, Marianna Konarzewska i przede wszystkim Małgorzata Jaworska.
   Była to dla mnie wielka radość i przyjemność patrzeć, jak uczestnicy kursu rozwijają swój malarski talent.
   Dziękuję również Annie Pszonce - mojej asystentce, studentce warszawskiej ASP, za ogromny wkład w pracę z kursantami oraz serce dla sztuki. Ania jest również autorką zdjęć."
    Następna, 6. edycja kursów malarstwa i rysunku Królewskiej Akademii Sztuki w Wilanowie, rozpocznie się w pierwszą niedzielę sierpnia 2013 r. O szczegółach poinformuję Państwa już wkrótce. Tym razem kurs będzie nosić tytuł: „OD AKAWARELI DO PASTELI”.

   Oto przykłady kilku wybranych prac powstałych podczas 5. edycji Królewskiej Akademii Sztuki.

Anna Jekiełek - akryl

Dagmara Puszczyk - pastel i ołówek

Katarzyna Nowakowska - akryl

Kinga Pomorska - akryl


Małgorzata Jaworska - akryl



Lidia Sitek - akryl

wtorek, 26 marca 2013

Czy o muzyce poważnej trzeba mówić tylko poważnie?

   Do Warszawskiej Opery Kameralnej trafiłam trochę przypadkowo. W ubiegłym roku, podczas Nocy Muzeów, w Galerii Zapiecek na warszawskiej Starówce, spotkałam Justynę Reczeniedi, sopranistkę, solistkę WOK, ostatnią uczennicę legendarnej Bogny Sokorskiej. Justyna wraz z kolegami z WOK zbierała wówczas podpisy pod petycją o utrzymanie Warszawskiej Opery Kameralnej, której groziło zamknięcie z prozaicznego powodu - braku pieniędzy. 

   Justynę będziemy niedługo gościć w Wilanowie na jednym ze spotkań z cyklu "Zmysły Sztuki", bo jej głos jest urzekający, osobowość bardzo ciekawa, a aktywność artystyczna ogromna. 
   I właśnie Justyna zaprosiła nas w lutym tego roku do Warszawskiej Opery Kameralnej na pierwsze spotkanie z cyklu "Wieczory Czwartkowe - Loża Miłośników Opery". Na początku zabrzmiało mi to trochę jak Loża Szyderców z Muppet Show, ale poszłam, bo lubię czasem posłuchać muzyki poważnej. Doskonale pracuje mi się przy Mozarcie, a odpoczywa przy "Fauście" Gounoda. 
   Sala WOK była wypełniona po brzegi - oczywiście głównie osobami w wieku słusznym. Pytam nieustannie - gdzie młodzież ze szkół muzycznych? Gdzie starsza młodzież? Muzyka poważna nie gryzie! Pisząc to słucham arii w wykonaniu Justyny Reczeniedi i lekko mi na duszy :-)
   Spotkanie inauguracyjne prowadzili Viola Łabanow i Piotr Maculewicz. 
   Wykład Piotra Maculewicza, muzykologa i publicysty muzycznego, o kompozytorze zupełnie mi nie znanym, a jak się okazuje w czasach, kiedy żył i tworzył, sławniejszym od Bacha i Haendla - Johannie Adolfie Hasse, był bardzo ciekawy, czasem z przymrużeniem oka, okraszony sporą dawką muzyki. Hasse był kompozytorem królów i cesarzy, nazywano go „boskim Saksończykiem”, o jego opery zabiegały wszystkie najważniejsze sceny Europy. Bywał w Warszawie jako nadworny kompozytor obu Augustów Sasów, zatem jego muzyka była dobrze znana osiemnastowiecznym mieszkańcom naszej stolicy. Po jego śmierci wiele zegarów jeszcze długo wygrywało kuranty z melodiami oper, których tytułów nikt już wymienić nie potrafił. Warszawska Opera Kameralna próbuje przywrócić jego muzykę, co bardzo mnie cieszy, bo rzeczywiście jest w niej coś urzekającego, włoskiego, słonecznego, lekkiego. Aż trudno uwierzyć, że pisał tę muzykę Saksończyk, czyli Niemiec.
   Okazuje się, że na YouTube można znaleźć sporo utworów Hassego. Polecam jeden z nich, żeby słowa zmieniły się w... ciało, w dźwięk. My mieliśmy możliwość usłyszeć arie w wykonaniu Justyny Reczeniedi i Doroty Lachowicz


   Na kolejne spotkanie, które odbyło się na początku marca, jechałam równie zaciekawiona, bo rzecz miała być o "Halce" Stanisława Moniuszki. 
  Z wykładem "Halka, młodsza siostra Ariadny i Safony" wystąpił dr Grzegorz Zieziula, muzykolog z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Tym razem cieszyłam się, że nie ma młodych widzów i współczułam obecnym, bo wykład był porażką. Sama tematyka jest godna uwagi, ale sposób prezentacji z najciekawszej historii zrobiłby... niestrawnego gniota. Tego nie dało się słuchać, a i oglądać nie było co. W rzędzie przede mną jeden pan przysypiał, pani nerwowo komentowała do koleżanki, mnie nosiło, ale dobrze, że siedziałam na balkonie, bo miałam daleko do prelegenta, któremu chętnie wyrwałabym mikrofon i odebrała komputer z prezentacją. Może dr Zieziula jest wnikliwym naukowcem, ale swojej wiedzy zupełnie nie potrafi przekazać. O nawiązaniu kontaktu z słuchaczami nie wspomnę. Umęczyłam się ogromnie, a co najsmutniejsze, z wykładu dr Zieziuli zapamiętałam jedynie braki prezentacyjne, a przecież nie oto chodziło.
  Spotkanie uratowała Anna Wierzbicka, sopranistka, która zaprezentowała arie z "Halki Wileńskiej". Tak, tak, Halki są dwie - pierwsza, dwuaktowa wileńska i druga, rozbudowana do czterech aktów warszawska. Polecam artykuł na stronie: culture.pl o losach tej opery. I to był temat drugiej części spotkania, jak również wspomnienie o Kazimierzu Dejmku i jego wizji "Halki". Obejrzeliśmy także fragment filmu "Warszawska premiera" (1950), opowiadającego o walce o wystawienie "Halki", pierwszej narodowej opery polskiej. Partię Jontka w filmie wykonywał wybitny tenor Wacław Domieniecki, którego głos określa się jako tenore robusto (mocny), a równocześnie majestatyczny (tenore grave). Córka artysty, Halina Lang, opowiedziała trochę o swoim ojcu, więc zrobiło się swojsko i rodzinnie. 
  Czekam na najbliższe spotkanie, które odbędzie się 4 kwietnia, godz. 18:00. Tym razem będzie mowa o fenomenie popularności poloneza na dworach, w kościołach i teatrach w XVIII wieku, a wykład wygłosi dr hab. Szymon Paczkowski z Instytutu Muzykologii UW. Mam nadzieję, że będzie ciekawie, muzycznie i tanecznie. Póki co, polonez kojarzy mi się z tańcem na studniówkę, albo z "Panem Tadeuszem" i muzyką Wojciecha Killara, ale to inny wiek:-)


   Na pierwszym spotkaniu byłam w Loży Miłośników Opery, na drugim częściowo w Loży Szyderców. Ciekawe, gdzie będę siedzieć podczas trzeciego spotkania:-)
   Niemniej, wyszłam bogatsza o wiedzę o Johannie Adolfie Hasse, którego muzyka teraz czasem mi towarzyszy, o informacje o różnych interpretacjach "Halki" - klasycznej i tej wg Dejmka, czyli bliższej życiu, a także o premierze w Warszawie, która miała miejsce 1 stycznia 1858 roku.

   O muzyce poważnej, jak się okazuje, można mówić i śmiertelnie nudno, i bardzo ciekawie, z uśmiechem, okraszając opowieść anegdotą, zagadką. Oby jak najczęściej mówiono tak, by przyciągnąć widza.


niedziela, 24 marca 2013

Spotkania z poezją i sztuką tylko dla wybranych?

   Mam za sobą trzy spotkania z poezją, które odbyły się w niewielkich odstępach czasu i przestrzeni. 

   Pierwsze związane było z obchodami 50-lecia pracy twórczej Grzegorza Walczaka. W Domu Literatury w Warszawie zebrało się spore grono mniej lub bardziej znajomych osób, bo na przestrzeni tylu lat pracy prozaik, poeta, dramaturg, autor piosenek i książek dla dzieci, czyli bardzo płodny w słowa twórca, miał okazję spotkać się i współpracować z różnymi ludźmi. Zrozumiałym jest zatem, że większość widowni stanowiły osoby w wieku bliskim jubilatowi. Młodzieży było jak na przysłowiowe lekarstwo.
   50 lat to sporo czasu, a to oznacza, że nie da się całej twórczości zmieścić, omówić, powspominać podczas dwugodzinnego spotkania. Jednak organizatorzy i jubilat chyba taki cel sobie postawili. Zamiast niedosytu, niestety, czułam przesyt, zamiast uduchowienia po dawce poezji miałam poczucie rozgardiaszu, festynu i chaosu. 
   Cieszy mnie jedynie to, że miałam okazję usłyszeć wiersze Grzegorza Walczaka w interpretacji Henryka Talara. Hipnotyzujący głos, figlarne spojrzenie, umiejętne budowanie nastroju.
   Drugie spotkanie, tydzień później, dla odmiany w Klubie Księgarza, dotyczyło premiery 96. numeru pisma "POEZJA Dzisiaj", poświęconego w dużej części Juliuszowi Erazmowi Bolkowi. W gronie widzów, tym razem znacznie mniejszym, znalazły się osoby także mniej lub bardziej znajome, choć tu dla odmiany było kilka młodych kobiet. Spotkanie, podobnie jak 96. numer "POEZJI Dzisiaj", było hymnem pochwalnym na cześć Juliusza. Niby super, ale przesłodzonej potrawy nie da się zjeść zbyt wiele... Aż mi się marzy jakieś krytyczne zdanie, polemika z poetą. A tu w piśmie prawie sto stron kadzenia autorowi, a na spotkaniu i ochy, i achy.
   Owszem, podoba mi się to co tworzy Juliusz, ale nie wszystko do mnie przemawia. Nie zgodzę się ze zdaniem, które padło na spotkaniu, że jego poezja jest optymistyczna. Na przykład wiersze Juliusza opublikowane w 3. numerze "Wiadomości Literackich" uważam za pełne pesymizmu, a co więcej chwilami miałam wrażenie, że wieje od nich cynizmem.
  Lubię, kiedy Juliusz czyta swoje wiersze, albo kiedy czytał je Krzysztof Kolberger, albo wręcz kiedy sama sobie je czytam. W wykonaniu zaproszonych aktorów przeleciały przeze mnie bez śladu. Owszem, Maria Gładkowska ma piękny głos i uroczy uśmiech, ale jej interpretacja, tak jak interpretacja Macieja Rayzachera, dla mnie była zbyt monotonna. 
    Poza tym było miło i sympatycznie. Numer "POEZJI Dzisiaj" zakupiłam, dostałam autograf poety. Ba! nawet przeczytałam pismo w dużej części. Jednak morze cukru mnie umęczyło. Soli i pieprzu brak.
   I spotkanie trzecie, następnego dnia. "Lustra ciszy" w Muzeum Literatury w Warszawie. Malarstwo i poezje Grzegorza Morycińskiego. Bardzo dużo gości, ale ponownie młodzieży brak. Czy to dlatego, że niemal każdego dnia coś się w Warszawie dzieje i wybieramy spotkania organizowane przez znajome osoby? Czy młodzież nie ma czasu, czy nie ma potrzeby poznawczej, dlatego nie przychodzi na spotkania, na których mogłaby się czegoś nauczyć? Dziwi mnie, że na wystawie nie pojawili się tłumnie studenci ASP czy uczniowie Liceum Plastycznego. Z malarstwa Grzegorza Morycińskiego powinni uczyć się sztuki tworzenia, analizować barwy, przenikać samotność przemawiającą z obrazów. 
   Wiersze Grzegorza Morycińskiego czytał Henryk Boukołowski. Tekst kilku z nich można znaleźć w salach muzealnych tuż przy obrazach. Zachęcam jednak do głębszego zapoznania się z tą częścią twórczości artysty. Wiersze Grzegorza Morycińskiego są jak jego obrazy. Zamiast farbami, autor maluje słowami tak plastycznie, że w duszy zostają nie słowa, ale właśnie wizerunki tego o czym w wierszu mowa. Wiele z nich, już po jednokrotnym przeczytaniu, zapada w pamięci. 
    Wiersze przeplatały się z muzyką wykonywaną przez Marię Pomianowską (instrumenty smyczkowe, śpiew) i Dimę Gorelika (gitara), którzy grali także na spotkaniu z Grzegorzem Marczakiem, ale zupełnie inną muzykę. Dźwięki z lekka orientalne uzupełniały doskonale treść.
   Mam zamiar pójść do Muzeum Literatury jeszcze raz i na spokojnie, w ciszy, bez tłumu gości, popatrzeć na obrazy Grzegorza Morycińskiego. 

   Jak doprowadzić do tego, żeby na spotkania poetyckie przychodziły także młode osoby? A poza znajomymi i krewnymi, zjawiali się ludzie kompletnie obcy, spragnieni kontaktu ze słowem, obrazem, muzyką, kulturą? Jak zachęcić przyszłych artystów malarzy, aby poznawali dzieła dojrzałe, uczyli się od mistrzów? Czy tylko stadiony mają szansę pękać w szwach nawet na "przedstawieniach" wysoce wątpliwej jakości?  

wtorek, 19 marca 2013

Lustra ciszy. Malarstwo i poezja Grzegorza Morycińskiego.

   Grzegorz Moryciński to nie tylko wybitny malarz, ale także wrażliwy poeta. Miałam okazję zapoznać się z cząstką jego twórczości na VII spotkaniu z cyklu "Zmysły Sztuki" w Wilanowie. A już za dwa dni będę mogła zobaczyć i usłyszeć więcej, bo w czwartek, 21 marca br, o godz. 18:00, w Muzeum Literatury na Rynku Starego Miasta w Warszawie, odbędzie się wernisaż wystawy "Lustra ciszy. Malarstwo i poezja Grzegorza Morycińskiego".

   Na wystawę złoży się ponad sto prac artysty - obrazów olejnych, akwarel oraz pasteli - podzielonych na rozdziały: Intymność, Ceremonie, Pejzaże, Demony i Japonia. 
   Więcej można przeczytać na stronie Muzeum Literatury. Znajduje się tam także krótki film, zapowiadający wystawę.
   Zapraszam serdecznie. Wystawę będzie można oglądać do 30 kwietnia br.


Z tomiku "Pożegnanie wiatru":

Źródło: http://muzeumliteratury.pl/

***
W miseczkach białych
Wodnych pięć kolorów
W delikatnej tonacji 
Z uwagą odmierzam

Trzy błękity - osobne
Dwie ochry - złociste
Skrzypcowo strojąc
Barw brzmienie
Przejrzyste

Gra akwarelowa
W niej szybkości trzeba
Dłoni oddzielającej
Horyzont od nieba

poniedziałek, 18 marca 2013

Czytacie wiersze? Nie? To chociaż przyjdźcie posłuchać.

   Głównym tematem 96. numeru pisma "POEZJA Dzisiaj" jest twórczość Juliusza Erazma Bolka, którego gościliśmy w Wilanowie na piątym spotkaniu z cyklu "Zmysły Sztuki", oraz polska poezja emigracyjna. Zapraszam zatem na promocyjne spotkanie z czytelnikami pisma "POEZJA Dzisiaj", które odbędzie się w przeddzień Światowego Dnia Poezji ustanowionego przez UNESCO, w środę, 20 marca br., o godz. 18:00, w Klubie Księgarza na Rynku Starego Miasta w Warszawie. 

  To nadchodzące wydarzenie oraz spotkanie z okazji jubileuszu 50-lecia pracy twórczej Grzegorza Walczaka, w którym uczestniczyłam niedawno, skłoniło mnie do zastanowienia się, jak wygląda czytelnictwo poezji w Polsce? 
  W raporcie z badań czytelnictwa Polaków w 2012 rokuprzeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową przy współpracy z TNS Polska, nie ma słowa o gatunkach literackich, za to są statystyki, które optymizmem nie napawają. Choć z drugiej strony, gdy mowa o statystyce, zawsze przypomina mi się powiedzenie, że statystycznie koń i jeździec mają po trzy nogi. Czy próba 3 tysięcy Polaków rzeczywiście przedstawia jednoznaczny obraz naszego społeczeństwa? Jest gorzej, czy może lepiej? 
   Tego nie wiem, ale wiem, że w księgarniach i w większości bibliotek półki z poezją raczej nie są bogato zaopatrzone. Niedawno usłyszałam, że pewna młoda bibliotekarka nie kupuje do swojej placówki poezji, bo i tak wierszy nikt nie czyta. Na pytanie, czy może jednak zaryzykuje, bo mogą znaleźć się zainteresowani, odpowiedziała, że nie sądzi, bo skoro ona nie czyta poezji, to inni z pewnością też nie będą czytać. Hmmm. 
  Jak w takim razie zainteresować ludzi poezją? Jak zarazić? Sprawić, że będą umieli zacytować swoje ulubione wiersze, jak to dawniej bywało? 
  Ogromnym podziwem darzę akcję społeczną "Cała Polska czyta dzieciom". Myślę, że taką pracą u podstaw uda się wychować przyszłych czytelników. Wiem, że to działa, bo jestem "ciocią od książek" i dzieci (niektóre już całkiem dorosłe:-)), które dzięki mojemu uporowi i konsekwencji w działaniu zetknęły się z książką bardzo wcześnie, będą już zawsze czytać. No bo jak tu zasnąć bez przeczytania choć jednego rozdziału? :-)
   Warto wspierać takie akcje jak "Cała Polska czyta dzieciom", warto podrzucać książki i zachęcać do czytania, warto namawiać bibliotekarzy do zakupów ambitniejszych pozycji.   
   Może takie spotkania, jak to na które się wybieram w najbliższą środę, powinny być organizowane częściej? Zobaczę, kto się zjawi, co się będzie działo i co mi przyjdzie do głowy pod wpływem poetyckich fraz, które będą czytać aktorzy - Maria Gładkowska i Maciej Rayzacher.

niedziela, 17 marca 2013

Minimalizacja - zaproszenie na wystawę Agaty Czeremuszkin-Chrut

   W imieniu Agaty Czeremuszkin-Chrut, bohaterki X spotkania z cyklu "Zmysły Sztuki" w Wilanowie, zapraszam na wernisaż wystawy serii obrazów "Minimalizacja", który odbędzie się 3 kwietnia br., o godz. 18:00, w Galerii 022 ZPAP, przy ul. Mazowieckiej 11a w Warszawie.

  Agata, którą znam głównie z ogromnych, pełnych rozmachu obrazów, po raz pierwszy pokaże jedynie małe formy. 
   Na swojej stronie internetowej napisała: Instalacja malarska SCENY składa się z pojedynczych miniobrazów, z których każdy może funkcjonować samodzielnie. Jako zestaw tworzą instalację, powieszoną w dość chaotyczny sposób na powierzchni ściany lub rozrzuconą na podłodze. Idea funkcjonowania jej w przestrzeni galerii opiera się na interakcji z widzem i możliwości rearanżacji całości. Figuratywne sceny przedstawione na każdym blejtramie stworzą w ten sposób narrację, osobistą historię możliwą do pisania wciąż od nowa przez widza.
   Wystawę będzie można oglądać od 2 do 24 kwietnia 2013.

„Green scene”,oil on canvas, 20 x 20 cm, 2011

Bajkowy świat Krystyny Michałowskiej

  W jaki sposób można przenieść się w świat dzieciństwa, świat baśni, bajek, rymowanek? Wystarczy wybrać się do "Galerii przy Kozach", która mieści się w Służewieckim Domu Kultury w Warszawie, gdzie do połowy kwietnia br. będzie można oglądać wystawę ilustracji i malarstwa Krystyny Michałowskiej.

 Wczoraj uczestniczyłam w wernisażu tej wystawy. Krysia, autorka prac, ma w sobie tyle ciepła i dziewczęcej świeżości, że sama wygląda jak postać z bajki. Jednocześnie nie boi się interpretować po swojemu baśni, bajek czy ludowych piosenek, wierszy. Nie zawsze Świniopas jest szlachetnym młodzieńcem. Krystyna pokazuje jego drugie oblicze - mężczyzny zadufanego w sobie, który nie ma skrupułów, by dziewczynę zostawić samą na drodze. 
    Malowniczo, tajemniczo, trzymając w objęciach księżniczki, smoki zielone, czerwone, niebieskie zrywają się do lotu. Cesarz dumnie wędruje bez szat, świecąc bladym tyłkiem. Dwa Michały tańcują bez opamiętania, podczas gdy Królowa Śniegu mrozi wzrokiem. Na gałęziach wysmukłych drzew ptaki prowadzą pogawędki. Wiele baśniowych i tych znanych z ludowych pieśni czy wierszyków postaci spogląda na nas ze ścian Galerii. Poszukajcie, które są wam znane z bajek czytanych przed snem.
   Myślę, że bardzo malarskie ilustracje i bardzo ilustracyjne malarstwo Krystyny przemawia nie tylko do nas dorosłych, ale i do dzieci w nas ukrytych, tak jak do dzieci, które dorosłość mają jeszcze przed sobą. 
   Wspaniała uczta dla oczu i impuls do wspominania dzieciństwa, do wędrówki po świecie fantazji z uroczą przewodniczką.
Ilustracje do książki
"Księżniczka smoków" M. Kunclera
(fot. J. Maciążek)
   Dzisiaj, wśród moich książeczek z serii "Poczytaj mi mamo", odnalazłam "Błękitną tajemnicę" ilustrowaną właśnie przez Krysię. A to tylko niewielka cząsteczka jej pracy. Dla samej "Naszej Księgarni" zilustrowała ponad 70 książek dla dzieci i młodzieży. A te wszystkie ilustracje w "Misiu", "Świerszczyku", czy nieistniejącym już "Bluszczu". Kto je zliczy? 
   Polecam wizytę w Galerii, jak również przegląd książek z dzieciństwa.

Z Krysią w kwiatach
(fot. J. Maciążek)